Zaleszczyki, Kamieniec Podolski i zakola
Dzisiejszy punkt docelowy jaki sobie założyliśmy to Kamieniec Podolski, po drodze zaliczając koniecznie punkt widokowy na Zaleszczyki, które leżą w głębokim jarze w zakolu Dniestru.
Mając jednak w głowie, iż gwoździe na drogach i zdolności pewnej blondynki trafienia właśnie na nie są niepodważalne próbowaliśmy kupić po drodze dętkę.
Z 17-stek jedynie samochodowe, motocyklowe – zapomnij.
Jedyne co się udało kupić to dętkę do jakiegoś chińskiego skutera, co prawda ta znowu za wąska, ale zawsze coś 😉
Odhaczamy pierwszy plan – dojeżdżając do punktu Widokowego na Zaleszczyki.
I tutaj tak trochę historycznie, bo spotkaliśmy w tym miejscu profesora historyka, z polską grupą turystów. Tak ciekawie o wszystkim opowiadał, że najchętniej zabralibyśmy go ze sobą. Baaa… nawet zrobił nam plan zwiedzania Ukrainy tak na ok. 2 tygodnie → niestety tym razem, aż tyle czasu nie mamy, ale kto wie…
Z ciekawostek przed II Wojną Światową Zaleszczyki nazywane były Polską Riwierą ( tak – były one terytorium Polski).
Był to sławny kurort z plażami, pensjonatami dla kuracjuszy, organizowane były dansingi, na plaży grała orkiestra, takie atrakcyjne miejsce letniego wypoczynku.
Temperatury latem dochodziły tutaj UWAGA: nawet do 55°C ( tzw. polski przedwojenny biegun ciepła). Strasznie ciekawe bo wcale nie jest to tak daleko od teraźniejszej Polski, czyli nietypowy nawet jak na ówczesne polskie warunki klimat. To tutaj kursował bezpośredni pociąg z Warszawy „sleeping” wożący wczasowiczów i dość egzotyczne jak na polskie warunki owoce tj. winogrona, arbuzy, melony…
Piszę o tym, bo teraz nijak się to ma to teraźniejszych realiów i zderzenie tego co było niecałe 100 lat temu do dnia dzisiejszego jest porażające. W sumie to tylko niecałe 100 lat, ale II Wojna Światowa zrobiła zwoje. Zniszczono plaże, wyburzono dworki letniskowe, wycięto plantacje melonów i ogrody…
Ukraińskie miasteczko, które ma swoją historię i z pewnością ciekawe położenie, ale w zasadzie to tyle, nawet temperatura taka jak u nas.
Co ciekawe jeszcze przed Zaleszczykami w miejscowości Rakowiec Раковець znaleźliśmy camping, co nie jest takie częste na Ukrainie, a nawet powiedziałabym, że bardzo rzadkie.
Dla zainteresowanych: jadąc żółtą drogą P20 w miejscu z ogromnymi koleinami jest niebieski kierunkowskaz w lewo na camping, potem przez wioskę w poszukiwaniu celu i kiedy już zaczęliśmy powątpiewać, że ten camping w ogóle istnieje zobaczyliśmy ten oto znak tel. 067 – 2563606 ↓
Camping faktycznie jest i niczego mu nie brakuje: są toalety, prysznice, zejście nad Dniestr, nawet oferują podróże stateczkiem ( ale to już chyba w formie wycieczki rzeką Dniestr skąd dokąd nie wiem…). Cen także nie sprawdzaliśmy, zatrzymaliśmy się na odrobinę kwasu, a że zaczynało padać ruszyliśmy dalej.
Jadąc zakolami Dniestru, fajnie się porozglądać, niby nic specjalnego, ale ta rzeka robi wrażenie.
I kierujemy się na Kamieniec Podolski – fajne miejsce na przystanek wieczorkiem i nocleg ↓
Nareszcie wyczekane tego dnia jedzonko – Artek zamawia placki ziemniaczane z ozorkiem ( język świni) – z ciekawości spróbowałam i jest naprawdę pyszny – trochę specyficzny, taki delikatny ↓
ja tradycyjne kotlet z sałatką – też dobre, ale co mam powiedzieć – MAŁO !!!
Śpimy tego dnia w hotelu MINIHOTEL znaleziony w booking.com z zamykanym parkingiem.
Pokój 450 hrywien + 35 hrywien za śniadanie ( 2 osoby) ≈ 73 zł. / 2 os.
Dziś w pościeli, cieplutko – można zasypiać 🙂
Moniko narobiłaś mi smaku tymi ozorkami:) Uwielbiam różnego rodzaju podroby dobrze przygotowane.
……smaki dzieciństwa, babcia często przyrządzała takie jedzonko. Niestety dzisiaj jest to praktycznie nie do kupienia u rzeźnika.
Ozorki ozorkami, ale te zakola Dniestru robią wrażenie.
A miasteczka klimatyczne zwiedzamy tylko wieczorową porą, zdjęcia z Kamieńca jak pocztówki. 😀
Zakola Dniestru są niesamowite , Kamieniec też robi wrażenie, dotąd znałem tylko z Sienkiewicza 🙂