Tak… jak już pewnie przypuszczacie – dziś i jutro klimaty takie jak na zdjęciu powyżej 😉
Nie będę Was zamęczać tym naszym relaksem… 😉 Także pokrótce:
← Zdziwiliśmy się kiedy pierwszego dnia obsługa z rana przyniosła nam na plażę takie oto kubełki 🙂
Od samego rana świętujemy 🙂
Dziś 29 rocznica ślubu BASI i KARSONA 🙂
Także STO LAT !!!
Jakby nie patrzeć to w końcu nie lada wyczyn 🙂
Woda jest przecudnie przeźroczysta – pływamy, grzejemy się i… znęcamy nad KRABAMI, a w zasadzie to chłopaki 😉
Jest ich tu na campingu całe mnóstwo – włażą wszędzie – wchodzą pod namioty… tam gdzie odrobina cienia – tam kraby.
Wieczorem, tuż po zmroku przebiegają po Twoich nogach, przyprawiając Cię o palpitację serca… idąc do toalety musisz patrzeć pod nogi, aby nie nadepnąć na delikwenta… idąc pod prysznic warto się rozejrzeć…
Po raz pierwszy spotkałam się z taką ilością tych skorupiaków i to z niezłym tupetem 😉
← Ostatecznie kilka z nich skończyło tak … 🙁
Ciekawość chłopaków, co do smaku i sposobu przyrządzania została zaspokojona, ale nie byli specjalnie usatysfakcjonowani…
stwierdzili, że co prawda smakuje jak ryba, ale mięso znajduje się jedynie w szczypcach – pozostała część kraba to flaki…
zupełnie nieopłacalna operacja…
…chodźmy połowić ryby 😉
Co prawda ryby nie było… to znaczy ktoś nam ukradł te kilka złowionych i zostawionych w wiaderku przy wodzie, ale dziewczyny nie mam pojęcia skąd wykombinowały mięso i zrobiły kotlety mielone 🙂
Co prawda nikt nic nie mówi, ale to chyba powoli oznacza, że zaczynamy tęsknić za polskimi smakami… 😉
Korzystając z okazji, że tutaj jesteśmy skoczyliśmy jednego wieczorku do OHRYDU.
Jestem tu po raz drugi i nie mam pojęcia dlaczego ludzie tak bardzo zachwycają się tym miastem → zwykły deptak, starówka nie specjalnie oświetlona → jedyne co mnie tu zaciekawiło to starożytny amfiteatr → poza tym → niby ładnie, ale oszukiwać się będę… NUDY !!!
Największą atrakcją było wykombinowanie tortu dla Basi i Karsona 😉
Aaaa – i jeszcze jedno – Artur wpadłby pod YUGO – to taki popularny tu samochodzik 😉
Uwierzcie mi – jak tylko YUGO pojawiało się na horyzoncie – Artur musiał mieć się na baczności, bo zawsze wywinęło mu jakiś numer 😉
Skoczyliśmy też do Klasztoru Św. Nauma – bo to też rzut beretem, poza tym ile można siedzieć w jednym miejscu 😉
Nie jesteśmy jednak stworzeni do stacjonarnych wakacji… 😉
Ale tu przynajmniej jak zwykle ładnie – to znaczy w tej widokowej części…
bo wystarczy wyjść poza obręb tej lokalnej atrakcji i widzisz znacznie uboższy świat… ale w zasadzie to żadna tu nowość.
Te 2 dni mijają szybko, powoli każdy z nas wyłącza tryb wakacyjny i zaczyna myśleć o powrocie do domu.
Także chociaż miejscówa jest BOSKA, a nasz obóz osiąga coraz to nowsze poziomy – z nowości to chociażby stworzona przez Roberta lodówka – jak na zdjęciu obok 😉
bez większego żalu zwijamy tutejszy obóz i obieramy kierunek DOM 🙂
Żegnamy się z poznanymi na campingu kolegami motocyklistami z Niemiec, którzy o dziwo pomimo campingu pełnym Niemców bawili się z nami Polakami. Po Polsku znali 2 słowa – dzień dobry i młotek ( ponoć gdy byli w Polsce potrzebowali młotka) – czyli sami swoi – fajna, wesoła parka 🙂
I czas ruszać dalej 🙂
Ogólnie pięknie tu. Miejsce campingowe zdecydowanie do polecenia: Camping Beach ERLIN (lokalizacja – kliknij).
P.S. Nie pamiętam ile kosztował… nie najdroższy… nie najtańszy… Chyba 11 EUR za namiot liczyli.
Dodaj komentarz