W planie Macedonia, ale Kosowo jest tak blisko… ciekawość zwyciężyła
Co prawda dzisiaj mieliśmy obrać kierunek KOKINO w Macedonii, ale nastąpiła drobna zmiana planów i z ciekawości postanowiliśmy jechać do Kosowa. Z tego dnia załączam 2 mapki, bowiem googlemaps pokazuje jeszcze, iż nie można wjechać do Kosowa od strony Serbii. Kolorem czerwonym narysowałam drogę, którą jednak przejechaliśmy.
Także po wyjechaniu z Rumunii szybki przejazd przez Bułgarię ( może z 40 km), następnie Serbia i granica z Kosowem, na której dość mocno interesowali się dlaczego jedziemy do Kosowa, co mamy w bagażach itd… jak na dzisiejsze warunki przekraczania granic dość ostro, ale nieco podpadliśmy na wjeździe bo nie zauważyliśmy znaku STOP rzuconego na poboczu pod płotem ze 100 m od ich budki, może stąd ta szorstkość ? Na Kosowskiej granicy jeden z naszych paszportów nie mógł byś zarejestrowany ( chyba jakiś błąd w ich systemie), także Artur wjechał na dowód + oczywiście w związku z tym, iż tutaj nie obowiązuje zielona karta, wykupiliśmy dodatkowe ubezpieczenie (koszt ubezpieczenia na motocykl to 10 EUR) i zakrętasami zjechaliśmy do stolicy Kosowa – Prisztina.
Jakie zdziwienie zaliczyłam jadąc Kosowskimi drogami, gdy okazało się, że fakt, iż mam pierwszeństwo nie jest istotny…
Gdy klnęłam sobie pod nosem, Artur się ze mnie śmiał ” witaj w Albańskim kraju”… no cóż… przyjęłam do wiadomości i szybko przywykłam. Pierwszeństwo ma – wybierz co chcesz: większy lub sprytniejszy 😉
Co ciekawe: nie ma tu sygnalizacji świetlnej, każdy jedzie jak chce, a stłuczek nie ma. Sorry Panie, teraz tak niepoprawnie politycznie, ale nie widziałam żadnej babki za kierownicą… oczywiście sama na to nie wpadłam, takie rzeczy może zauważyć tylko facet… Generalnie był to jedyny kraj gdzie na motocyklu czułam się nieco jak atrakcja turystyczna, potem wszystko poskładaliśmy to do kupy i prawdopodobnie tutaj kobietki w motoryzacji mają chyba niewielki udział. Może się mylę, ale takie odnieśliśmy wrażenie. Potwierdzeniem była rozmowa z recepcjonistką, która była strasznie ciekawa dziewczyny na motocyklu i zadawała mi nieśmiało pytania. Na koniec pochwaliła się, że siedziała już kiedyś za kierownicą samochodu, traktując to jako coś z czego można być naprawdę dumnym, także chyba coś w tym jest.
Był to pierwszy dzień gdzie na miejsce zjechaliśmy dość wcześnie i wieczór mogliśmy swobodnie spędzić na mieście. Tutaj nie było szans na camping ( zdawaliśmy sobie z tego sprawę – nauczeni poprzednią nocą sprawdziliśmy to wcześniej), także po drodze pytaliśmy w hotelach o ceny. Ceny od 40 do 70 EUR /pokój 2 os. – oczywiście wybraliśmy tę tańszą wersję. Hotel Pejton.
P.S. Upewniali się czy jesteśmy małżeństwem.
Co ciekawe – były tutaj miejsca „strefy” gdzie w lokalach nie można było kupić żadnego alkoholu, typowo muzułmańskie zdaje się i już w zasadzie zrezygnowani, spragnieni zimnego piwka powoli godziliśmy się z myślą, iż nic z tego… znaleźliśmy miejsce „strefę” z lokalami/restauracjami typu PUB, gdzie nie dość, że wypiliśmy przepyszne piwko to stek jaki nam podali był najpyszniejszym stekiem jakiego jadłam w życiu. Nie wiem czy byłam tak spragniona i głodna, ale w tamtym momencie na pewno szczęśliwa, tym, że to takie pyszne 🙂
Stek i piwko lub piwko i stek, nooo nie źle
A Gdybyście nie Byli małżeństwem, to co ? Hola ze dwora ?
hmm… generalnie po zadaniu pytania pojawiły się tak wymowne spojrzenia, że nawet jakbyśmy nie byli małżeństwem to bym powiedziała, że jesteśmy 😉
ale sama jestem ciekawa… prawdopodobnie dostalibyśmy 2 pokoje.