Wyruszyliśmy ok 5:00 rano żegnając się z naszą wakacyjną ekipą.
Pokonaliśmy dziś prawie 1000 km – docierając na miejsce.
Ale wyprawa się nie kończy dopóki ostatni nie zamelduje się w domu 🙂
Dziun, Karson z Basią i Martusia z Robertem byli nadal w podróży i z tego co wiem, przygód nie było końca 😉
Ktoś w Belgradzie oparł się nieco o samochód… na szczęście, bez strat dla samochodu, także obeszło się bez Policji…
Robert podczas awarii swojego motocykla, który nagle… przestał odpalać (straciła się masa)… rozciął sobie dodatkowo rękę… tak do mięsa… także powrót miał ciekawy… na szczęście w tym wszystkim znalazł się elektryk, który ogarnął usterkę.
I chociaż my już byliśmy w domu – myślami byliśmy wciąż z nimi.
2 dni później wszyscy szczęśliwie dotarli do domu.
KONIEC
Moimi oczami wyglądało to tak 🙂
Prawdę powiedziawszy , wiem, że każdy z nas opowiedziałby tę historię zupełnie na inny sposób, ze swojego punktu widzenia i pewnie każdego relacja byłaby inna… 🙂
Być może ktoś coś dopisze – fajnie byłoby poczytać o emocjach innych uczestników 😉
I jeżeli coś namieszałam z faktami – korygujcie 😉
Dziękuję Wam Wszystkim za tę wspólną przygodę 🙂
oraz Wszystkim tym, który wytrwali do tego miejsca czytając o naszych wakacyjnych zmaganiach 🙂
Monika
Jak co roku podsumowanie liczbowe – mniej więcej – co i jakie koszty.
Jako, że domagano się poprzednio kosztów całościowych – podsumowałam też jedzenie i drinki
czyli dosłownie wszystko
SUCHE LICZBY – 18 dni → 2 motocykle → 2 osoby ↓
+ nasz CZAS WOLNY = OBÓZ dla naszych dzieciaków, ale kto by to liczył 😉 Najważniejsze, że wszyscy są zadowoleni 😉
Dodaj komentarz