Rozpisywać się nie będę – to były 2 dni pełne RELAKSU.
Zatrzymaliśmy się na campingu Livadh ( kliknij) w Himare.
Liczą tu za namiot 10 EUR / doba.
Budzik w postaci KOGUTA i OSIOŁKA, które drą się codziennie rano o tej samej godzinie – GRATIS
Ale UWAGA – ten rytuał ma swoje współrzędne czasowe, bowiem jak znajdziesz się w toalecie kiedy już skończą się drzeć… wszystko jest zatkane
Także pierwsze dźwięki to czas START – i tak wszyscy z campingu
Ale pomijając te odkrywane rytuały campingowe – jedyne co nas obchodziło podczas tych dni to morze, słońce…
… piwo i jedzenie – dużo pysznego, fantastycznego jedzenia
Niestety przyszedł też czas pożegnań
Jankowi i Ani kończył się wcześniej urlop, także , nie było wyjścia – musieli się zbierać do domu.
Z żalem się żegnaliśmy, ale z doświadczenia wiem, że jazda tylko we dwójkę ma swoje uroki i cieszę się, że mieli okazję zaznać wspólnie również takiej formy podróży.
Nooo właśnie… wracając do Ani, która po raz pierwszy wyruszyła z Jankiem w motocyklową podróż
Przyznam szczerze, że obserwowanie jej sprawiło mi frajdę. Coś co dla nas już jest standardem, dla niej było nowością, ale nieustannie z otwartym umysłem brała na klatę to co przyniósł jej dzień Fajnie było na to patrzeć
Mam nadzieję, że łyknęła bakcyla…
Ale żeby nie było tak, że nie tknęliśmy motocykli, bo co jak co… ale człowieka jednak nosi
Wyskoczyliśmy na pół dnia, aby oblukać popularną tutejszą atrakcję:
Blue Eye – Syri i Kaltër – co oznacza po prostu niebieskie oko
znajdujące niedaleko Sarandy ( KLIKNIJ)
Jest to miejsce, gdzie naturalnie z głębi ziemi wybija niebieściutka woda. Z tego co wyczytałam woda wypływa z głębokiego na 50 m krateru (przynajmniej na taką głębokość dotarli nurkowie) tworząc źródło. Ciśnienie jest tak mocne, że widać je gołym okiem. Temperatura wody to 10 °C.
Ponoć po wskoku, woda samoistnie wypycha człowieka do góry… Artur skakał… nie potwierdził !
Czekał, aż zacznie go wypychać, ale ostatecznie sam musiał machać rękami… dobrze, że mamy jednego odważnego, bo tak to człowiek wierzyłby we wszystko co przeczyta w ulotce…
I wszystko może byłoby i pięknie, gdyby nie ta masa turystów… brak miejsc do zaparkowania, kolejki samochodów do wjazdu…
kolorowe straganiki dla turystów – MASAKRA !!!
Zdecydowanie to nie nasze klimaty, uciekamy stąd z ogromną przyjemnością.
Powoli jednak szykujemy się do dalszej podróży, uskuteczniając campingowe prace konserwacyjno-naprawcze w maszynach i ludziach
Jak naprawiać BMW – czyli mechanika użytkowa
Nie mylić z ukamienowaniem
i można jechać dalej
+ jak naprawić stosowacza mechaniki użytkowej
ale spokojnie – w ekipie znaleźli się ekskluzywni styliści oraz niekonwencjonalny fryzjer – hose Roberto
Jaja jak berety / śmiechu co nie miara – jak na pierwsze strzyżenie Roberta, Artur wygląda nieźle
Nawet następni klienci z campingu zaczęli się zgłaszać, pytając ile kosztuje
Żegnamy się z morzem… jutro czas ruszać dalej…
Dodaj komentarz