Ze Słowacji, przeskok na Węgry i do Rumunii
Ze Słowacji ruszyliśmy na Węgry konsekwentnie omijając wszelkie autostrady. Przejechaliśmy je w całości bokami dojeżdżając do Rumunii.
Tutaj też płatne drogi poszły w odstawkę, chociaż z obserwacji zastanawiam się dlaczego główne drogi są głównymi skoro często boczne ( zaznaczone na mapie na żółto) są zdecydowanie w lepszym stanie.
Artur poszedł dalej – skoro żółte są lepsze od czerwonych to sprawdzamy te białe – a co tam zrobimy sobie skróty i pomimo tego, iż miejscowi po zapytaniu o drogę ( bo znaki się już skończyły) kazali nam zawracać…, konsekwentnie brnęliśmy do przodu. W ten oto sposób zaliczyliśmy pierwsze 15 km szutrów. Oczywiście ze skrótem czasowym prawdopodobnie nie miało to nic wspólnego, ale palcem po mapie, skrót był.
O 20:00 dotarliśmy do świetnie oznaczonego campingu
Koszt ( 2 os. + namiot) = 12 EUR
Był po drodze, dobrze się złożyło, bo po pierwsze robiło się już ciemno, po drugie niestety zaczynało padać, także szybkie rozkładanie namiotów, wyskok do lokalnego sklepu po arbuza… i po fajnym wieczorku, w odgłosach deszczu zasypiamy.
P.S. Teraz dopiero widzę, że ten camping ma basen… hmm… jakoś tam nie dotarliśmy… może przez ten deszcz ? 😉
Na razie jest ekstra, mapki, fajne zdjęcia, uśmiechnięte twarze.
Dużo piliście ? Pytam, bo wiem że łatwo można się odwodnić w czasie podróży …….
ha ha ha – z tym pragnieniem w podróży faktycznie coś jest 😉
oczywiście nie dopuściliśmy do odwodnienia 😉